piątek, 26 września 2014

Dwa lata.

Lilianko!
Dwa lata temu przyszłaś na świat i wywróciłaś nasze życie do góry nogami. Tygodniami walczyliśmy o Ciebie. O Twoje życie i zdrowie.
A Ty każdego dnia pokazywałaś nam ile sił drzemie w Twoim maleńkim ciałku. Każdego dnia zaskakiwałaś nas swoją siłą i wolą walki. Pokazałaś że nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych.
Gdy nasze życie z Tobą zaczęło być normalne, gdy myśleliśmy, że wszystko co najgorsze już daleko za nami znów zaatakowała podstępna choroba. Znów drżeliśmy o Ciebie, bo chwilami było naprawdę kiepsko.

A Ty?
A Ty Córeczko znów pokazałaś nam swoją siłę i udowodniłaś ze nie ma takiego przeciwieństwa, którego nie potrafiłbyś pokonać. Mimo pewnych ograniczeń wynikających z Twojej choroby żyjesz pełnią życia, jesteś wulkanem energii i świetnie się rozwijasz. Z całej naszej rodziny to właśnie Ty Lilianko najlepiej sobie z tą sytuacją poradziłaś.

Córeczko, jesteś naszą miłością, szczęściem i radością. Jesteś nadzieją na lepsze jutro. Lekiem na całe zło.
Nasza miłość do Ciebie jest nieopisana. Nie ma słów, które mogłyby ją wyrazić. Kochamy Cię każdego dnia bardziej. Dziś bardziej niż wczoraj, a jutro bardziej niż dzisiaj.
Twój uśmiech osusza wszystkie nasze łzy, Twoje kocham rozmiękcza serca, a Twój radosny śmiech sprawia, że w domu śmiejemy się wszyscy.

Bądź szczęśliwa Córeczko. Na zawsze i na wieczność.

poniedziałek, 1 września 2014

Przedszkolaki :-)

Od dziś Julinka i Mat są pełnoprawnymi przedszkolakami :-)
Od rana uśmiechnięci powędrowali do nowego przybytku. Co prawda na miejscu troszkę buźki posmutniały, bo i miejsce nowe i Panie inne i płaczące dzieci dookoła. Na szczęście dość szybko odkryli wielki, kolorowy kosz z zabawkami i ruszyli przed siebie już nowym przygodom :-)

Nowe przedszkole to nie jedyna zmiana, którą zawitała do nas wraz z nastaniem września. Po długich przemyśleniach i kilkukrotnym rozważeniu wszystkich za i przeciw zdecydowaliśmy, że Li pójdzie do Klubu Malucha do którego do tej pory uczęszczały Brzdące. Wiele kosztowała mnie ta decyzja, ale Kuba uświadomił mi, że nie mogę trzymać jej cały czas pod kloszem, tylko dlatego, że jest chora i urodziła się zbyt wcześnie. I pewnie na rację, tylko jakoś tak ciężko było ją tam zostawić...

Na szczęście w domu czekała Marianka. Mój mały Promyczek, moja dziewczynka, której ostatnie miesiące życia dziwnie przeciekły mi przez palce...